Jak Sprawnie I Przyjemnie Osiągać Wyznaczone Cele?

SukcesPrzyjmijmy, że jesteś człowiekiem świadomym. Co właściwie to oznacza? Według mnie człowiek świadomy to człowiek będący pewnym tego, co chce osiągnąć. Posiadający konkretny cel lub ich wielokrotność. Moim zdaniem to ponad połowa sukcesu. Żyjemy w społeczeństwie, które masowo choruje na kompulsywne niezdecydowanie w każdej kwestii. Pośród każdej płci, grupy społecznej czy wieku. Doczekaliśmy się czasów, w których większość z nas potrafi poświęcać godziny, by podjąć podstawowe decyzje, zaczynając dzień od ciężkiego dylematu – „założyć te czerwone, czy może jednak niebieskie gacie?”, kończąc na dywagacji pod tytułem – „umówić się z tą rudą, czy może blondynką?”. Ostatecznie po ciężkiej bitwie na argumenty z samym sobą zakładasz czarne i nie umawiasz się z żadną z nich. W czasie, gdy potencjalnie traciłeś czas na ten zbędny syf, ktoś inny przygotowywał sobie zdrowe śniadanie lub umówił się z rudą i blondynką… Może nawet połączył to z tym właśnie zdrowym śniadaniem…

Zastanawiasz się pewnie: „Co to ma wspólnego z osiąganiem jakiegokolwiek celu?”. Śpieszę z odpowiedzią, którą dokładnie rozwinę niżej. Otóż jak możesz wyznaczyć sobie konkretny cel skoro nie posiadasz tej elementarnej, podstawowej cechy – zdecydowania. Nawet jeżeli jakimś cudem uda Ci się wyobrazić konkretny efekt końcowy, nie masz szans go osiągnąć. Na pewno nie świadomie. Zdecydowanie wiąże się bezpośrednio z działaniem. Jeżeli czegoś naprawdę chcesz, będziesz działał. Czy coś z tego będzie to inna sprawa, jakoś trzeba zacząć. Każdy ruch – chociażby kulawy, do tyłu, w przód, czy na bok zmieni Twoje położenie i zwiększy doświadczenie. Podejmując decyzje podejmujesz działanie, działając wprowadzasz zmianę. Zmiana zawsze coś wnosi. Tyle słowem wstępu.

Mam dla Ciebie dobrą wiadomość!

Jeżeli zerwałeś więzadła lub spotkał Cię inny, ciężki uraz to najcięższą robotę masz za sobą. Otóż masz już cel. No chyba, że najbardziej lubisz wpieprzać chipsy przed monitorem i nie robi Ci różnicy czy zjadasz je bez, czy z pewnymi elementami struktury kolana, ale zakładam, że w takim wypadku nie czytałbyś tego, więc odrzucamy tę opcję. Co więc dalej?

Jak wspominałem wyżej, celem samym w sobie jest paradoksalnie… sam cel. Jasno wyznaczony, konkretny, w pełni spójny z Tobą, z Twoimi emocjami, z tym, czego chcesz i jak najbardziej możliwie sprecyzowany. Chodzi o to, by nie był ogólny czy wieloznaczny. Ma być konkretny. Jeżeli wszystkie te warunki są spełnione to właściwie tutaj mogłaby się kończyć problematyka tego artykułu. Jest to sytuacja, w której chcesz „czegoś” na poziomie logicznym i emocjonalnym, ponadto wiesz konkretnie czego. Dlaczego miałbyś tego nie osiągnąć skoro zależy Ci na tym w każdej możliwej płaszczyźnie Twojego życia? Nie jesteś w stanie znieść chwilowego dyskomfortu związanego z działaniami, które doprowadzą Cię do miejsca, w którym chcesz być? Nie znam Cię, ale wiem, że jesteś. By coś osiągnąć musisz zmienić swoje działanie i swoje nawyki, a z tym jest jak z wybitym dyskiem, nastawienie go intensywnie boli przez chwilę, ale jeżeli tego nie zrobisz, będzie Cię napieprzać całe życie. Sam wybieraj.

Jak uprościć cały proces?

Jestem człowiekiem, który ceni sobie prostotę. Wyznaczenie samego celu dla niektórych może być wystarczające. Dla mnie jednak to jeszcze za mało. Otóż napomknąłem o tym w tekście o granicach – człowiek ma skłonności do bycia baranem, może nie pod względem anatomicznym, chociaż i tutaj różnie bywa, ale często lubi zacisnąć zęby, zamknąć oczy i zapierdalać na siłę do przodu, nie wiedząc nawet, w którym momencie swojej drogi się znajduje. Fakt, dobiegnie do celu, ale gdzie w tym przyjemność? Gdzie jakakolwiek finezja i świadomość własnego działania?

Pomyślisz, że zacząłem od tego, iż lubię prostotę, a nagle zaczynam dodawać kolejne i kolejne kwestie. To nie tak. Otóż według mnie coś może być proste i… proste. W dwóch różnych znaczeniach. Coś może być proste pod względem swojej złożoności, a coś innego może być proste pod względem wykonania. Co więcej, dla każdej osoby te zależności nie będą miały stałej wartości. Dla mnie coś może być proste, mimo że Ty nawet nie wiedziałbyś, jak się za to zabrać, a dla Ciebie coś będzie łatwizną, mimo iż ja tego nawet nie tknę, bo nie wiedziałbym jak lub zwyczajnie nie chciałbym. Więc jak wyznaczać te cele? Robić to tylko w zakresie działań, które się lubi, bo tak teoretycznie może wynikać z powyższych słów?

Oglądasz sobie w telewizji zawody, niech to będą zawody BJJ. Oczywiście w tym przypadku pomyślisz – „Wow! Jakie to jest zajebiste, to jest prawdziwy sport walki! Też chciałbym się tego nauczyć!”, lecz załóżmy jednocześnie, że nie uśmiecha Ci się na myśl o ciężkim zapieprzaniu na treningach. Inny przykład. Chcesz zadbać o swoje ciało, wpadasz na jakąś fajną dietę i nagle myślisz – „Kurwa no nie! Nie ma tam moich ulubionych batonów i tych chipsów, które tak lubię, dla mnie odpada… Bo niby mam robić to co lubię.”.

Do czego zmierzam…

Przez całe życie nabywamy całą paletę najróżniejszych nawyków i przekonań, większość z nich niestety jest ograniczająca i wiążę się z pozorną strefą komfortu, o której również pisałem we wcześniejszych tekstach. Przez to wszystko początek jakiejkolwiek zmiany w Twoim życiu nie będzie prosty i przyjemny, ponieważ będzie się opierał na zmianie Twoich przekonań i nawyków, które są głęboko zakorzenione w Tobie.

(To uniwersalna zależność. Jeżeli jednak tego nie widzisz, tak drastyczną zmianą w Twoich nawykach będzie rehabilitacja, którą po zerwanym ACL będziesz musiał przejść. Jeżeli nie miałeś wcześniej styczności z regularnym treningiem, to będzie bardzo drastyczna zmiana.)

Więc, czy można właściwie ułatwić ten proces? Można i cała tajemnica tkwi tylko w tym, by zdawać sobie sprawę z jednej, prostej zależności:

Człowiek uzależnia się od efektów swojej pracy. Nie od samej pracy.

PrivateWiele razy wspominałem, jak bardzo znacząca jest dla mnie moja pasja. Myślisz, że początek był prosty, że lubiłem to od momentu, gdy zacząłem? Nigdy w życiu. Jednak ta niechęć nie trwała długo i była nieporównywalnie mała w stosunku do tego, jakie dała mi plony. To wszystko wiąże się z tym, że nie przywiązuję tak ogromnej wartości do tego, co konkretnie robię, lecz do tego, co przez to czuję i jak się z tym czuję. Otóż… najlepiej jak można tylko sobie wyobrazić! Wartością samą w sobie są konkretne emocje. A te pojawiają się wraz z procesem. Dlatego zawsze powtarzam, że wystarczy mieć otwarty umysł, próbować różnorodnych rzeczy czy zajęć, nie zamykać się w „złotej klatce”, po prostu smakować życia. W końcu trafisz na wiele rzeczy, które ogromnie Cię zadziwią, które dla innych będą pozornie trudne, nie do przejścia w momencie, gdy Ty będziesz czerpał z nich przyjemność jednocześnie mając efekty, na których skupiają się wszyscy dookoła. Szukaj wyjątkowych i ekscytujących chwil, w końcu tylko one Ci pozostaną na ostatnim odcinku Twojego życia.

Wyznaczaj cel i zmierzaj do niego, lecz czerp przyjemność z samej drogi, z „doświadczania” i przede wszystkim z emocji.

Emil

 

Dodaj komentarz